Rośnie pod upalnym słońcem południowoamerykańskich tropików, na wiecznie zielonym drzewie, charakterystycznym dla północno-zachodniej Brazylii. W Polsce znany dość słabo (kto nie był w Brazylii i słyszał o caju, ręka do góry!), ale rdzenna ludność Brazylii wykorzystuje go w kuchni i tradycyjnej medycynie naturalnej od wielu pokoleń.
Caju, cashew czy też jabłko nanerczowe. Jakkolwiek by go nie nazwać, muszę przyznać, że ten owoc dość powoli zdobywa moje podniebienie. I choć, sam w sobie, ma smak – delikatnie mówiąc – dość specyficzny, pozostawiając bardzo, ale to bardzo intensywną gorycz na podniebieniu, to jego sok jest po prostu nieziemski w smaku.
Odczucia smakowe powodują, że tak naprawdę żaden z niego deser. Dlatego dość ciężko jest znaleźć stoisko, na którym można kupić świeże owoce. Brazylijczycy preferują gotowe soki, a najchętniej naturalne koncentraty, które po rozcieńczeniu, dodaniu cukru trzcinowego, kilku kropel soku z limonki, no i oczywiście lodu, stanowią idealną kompozycję, gaszącą pragnienie nawet w najgorętsze dni tropikalnego lata.
Ściągające właściwości caju przetestowałam na własnym… języku, w którym na chwilę prawie straciłam czucie. Język zaniemówił, natomiast w mojej głowie trwała prawdziwa gonitwa myśli... Czego tak naprawdę jest więcej? Słodyczy czy goryczy? Ze wszystkich owoców jakie znam, ten jest najbardziej soczysty i z pewnością jest to jeden z najbardziej aromatycznych owoców. Pod delikatną skórką kryje się miąższ, przypominający konsystencją i smakiem mango, które ktoś przyprawił pieprzem i skropił sokiem z grejpfruta.
Kiedy zapytasz Brazylijczyka o caju, raczej nie będzie snuł opowieści o, tak dobrze znanym na starym kontynencie, orzechu. Jego myśli będą krążyć wokół owocu. I choć Brazylia to dosłownie raj, pełen kolorowych, mniejszych i większych, ładnych i brzydkich, słodkich i kwaśnych, ale zawsze zaskakujących owoców, to caju jest dla mnie jej ikoną.
Soki z caju zdominowały na dobre półki z napojami w brazylijskich supermarketach, uliczne stoiska z napojami, rodzinne obiady, szalone imprezy, wyszukane drinki z tradycyjną cachaçą… Caju to również jeden z ciekawszych motywów dekoracyjnych w Brazylii, często spotykany w sklepach z wyposażeniem wnętrz, na tkaninach oraz grafikach. Nie sposób odmówić mu uroku i egzotycznego wyglądu. Czy któryś z polskich owoców choć trochę go Wam przypomina?
Julita Rękawek